Co do piosenki, tytuł
został. Słowa trochę zmienione, a po za tym wszystko zostaje. Siedzieliśmy w
salonie( dokładniej to Hazza i Lou, rozwalili się na kanapie, Zayn i Liam
zgarnęli fotele, więc, mi, Mattiemu i Niallerowi została podłoga), zażerając
się chipsami i popijając colą, oraz oglądając Shreka Forever. Była 22:00,
według czasu lokalnego.
- Ja idę na górę.–
powiedział, ziewając Matty
-Spoko – odburknął
Liam
- Hazza, skocz po
jakieś piwo. – powiedział Zayn
- Że do sklepu ?
- Nie, do sąsiada.
Rusz dupę.
- Nie, bo mi zajmą
kanapę !
- Nie nie zajmą –
mrugnął do mnie Niall
- Dobra, już dobra
idę.
Harry wyszedł, a my
zwaliliśmy Louisa z kanapy. Ale był huk
! No bo jak taki słoń spadnie, to się nie dziwię. Wskoczyliśmy na kanapę.
- Ej ! – oburzył się
Lou
- No co ? Jedno
miejsce się zwolniło, a sam na kanapę nie pójdę – powiedział Niall, całując
mnie w policzek.
- Coś mi obiecaliście
– powiedział Hazza, opierając się o futrynę i trzymając 5 butelek z piwem
- Oj tam, oj tam –
wyszczerzył się Niall
- Nie zabijał
jednorożców !
- Psieplasiam
- Wybaczam
- Hazza ! Dawaj piwo !
– krzyknął Zayn.
Loczek rzucił Heinekena. Zaczęło się. Lou zobaczył na
dworze gołębią i się opluł. Potem nie chciał odejść od szyby. Niall kusił go
marchewkami. Zayn coś tam śpiewał a Liam, tańczył. Hazza turlał się po
podłodze. Gdy nastała północ, wszyscy się ogarnęli. Posprzątali i udali się do
góry. Ja od razu weszłam do łazienki. Gdy wróciłam, Niall walał się na łóżku.
- Już mi złazić ! –
krzyknęłam wyjmując z torby „Pamiętniki wampirów”
- Co to ? – spytał wskazując
na książkę.
- Książka. Nie dla
ciebie.
- Pokaż !
- Nie !
- Tak !
- I tak nie znasz.
- Foch ! Idę do łazienki.
Blondyn wyszedł. Gdy
zamknął drzwi, ja walnęłam się książką w czoło i zaczęłam śmiać. Dosłownie
zwijałam się ze śmiechu na łóżku.
*Niall*
Wszedłem do łazienki.
Po chwili usłyszałem śmiech Lucy. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Nie wiem co
bym bez niej zrobił. Szybko umyłem się i przebrałem. Wyszedłem z łazienki. Lucy
leżała na łóżku i czytała książkę. Podszedłem do niej i strzeliłem placami w
książkę. Miałem zamiar, skierować ją jej na twarz, ale mi się nie udało. Tylko
zabolały mnie palce
- Ałła – powiedziałem
z miną kota, ze Shreka.
- Mój biedny żuczku.
Choć tu.
Położyłem się na
łóżku. Uśmiechnąłem się do niej.
- Baby You light up my world like Nobody else. – zanuciłem i
pocałowałem Lucy.
***
*Lucy*
Obudził mnie jeden wielki
huk. Zerwałam się do pozycji siedzącej. Spojrzała na ziemię. Niall leżał na
ziemi.
- ładnie to tak spadać
z łóżka –spojrzałam na zegar – o 8 nad ranem ?
- Sorry, ale to nie
było specjalnie. To był Louis.
- Co ?
- Wiedział, że zawsze
mam telefon za głową, ale wyciszony, a ten debil musiał go jakoś zgłośnić na
całą pedę. A teraz zadzwonił no i spadłem z łóżka. LOUIS !!! – wydarł się
blondas
- Czego ? – brunet
wychylił się zza drzwi
- Pogięło cię ?
- Że co ?
Spojrzeliśmy z Niallem
na siebie. Mogła to zrobić tylko jedna osoba.
- MATTY !!! –
krzyknęliśmy razem.
Chłopiec po chwili
stał tam gdzie Louis. Cały czas się śmiał.
- Pogięło cię ? –
spytał Niall
- T-tak – powiedział
dalej przez śmiech
***
- Załatwiłem wam kilka
wywiadów w radiu, oraz talk show u Kuby Wojewódzkiego – prowadził swój monolog
Paul, gdy usłyszałam Kuba Wojewódzki, to chciało mi się śmiać. – W mniejszych
miastach, będziecie w szkołach. Coś tam zaśpiewacie, odpowiecie na pytania i
rozdacie autografy. Ogarnijcie się i za dwie godziny jedziemy na stadion.
Menager wstał z kanapy
na której siedział i wyszedł.
- Już się boje ile tam
będzie ludzi… Pierwszy raz tu jesteśmy, a bilety poszły w nie całą godzinkę. – kręcił
głową Louis
- Nie bój się. Więcej
niż 10 tyś nie będzie – zaśmiałam się – Bo w samej Warszawie mieszka jakieś 1,7
miliona ludzi
***
- Ruchy ! Czasu nie ma
! – poganiałam chłopców.
Właśnie byliśmy, za
kulisami sceny na stadionie narodowym w Warszawie. Bilety poszły do sprzedaży
wczoraj i już wieczorem nie było żadnych. Cały stadion zawalony. Wiedziałam, że
w Polsce jest dużo Directioners, ale ludzie ! Wow
- Gotowi ?
- Tak, jest ! –
krzyknęli chórem
Zaczęło się. Jakieś
tam intro i wyszli. Przyznaje, byłam w Londynie na koncertach. Były piski, ale
to nic z porównaniem z tymi. Chłopaki zaśpiewali kilka piosenek. Dalej mi oczy
wypadają, jak słyszę ich jak nawijają po Polsku. Żadnego akcentu, pomyłki czy
czegoś. Najlepsze było, jak fanki krzyczały do nich
„I love you !”, a oni se jakby nigdy nic, po Polsku odpowiedzą „My was też
kochamy” Przysłuchiwałam się zza kulisów. No i po co
włączyłam im Hakune Matate ?? Teraz idioci to śpiewają… Nie przyznaje się do
nich. Nim się obejrzałam, był czas, żeby wszedł Matty. Wykombinowali to tak, że
puszczą sztuczny dym no i on se wyjdzie. Zrobiłabym to lepiej, ale trudno.
Najpierw MattyB śpiewa Back in Time.
*Niall*
Stanęliśmy bardziej z
tyłu. Odezwałem się.
- A teraz, już
wcześniej zapowiedziany gość specjalny…MattyBRaps !!!
Młody wyszedł i zaczął
śpiewać. Lubiany, lubiany. Nawet nie wiedziałem, że aż tak. Widać, młody jest
zadowolony. Dalej nie wiem jak on to robi że tak tańczy i tak nawija. Mnie by
szybciej język rozbolał… Najwidoczniej on do tego stworzony. Ma talent, ma i to
sporo. Jak młody skończy, 5 minut przerwy. Fiuuu….
*Po
koncercie*
*Lucy*
- Padam na ryj… -
odparł Niall siadając na kanapę.
- Byłeś na setkach
koncertów, a po jednym padasz na ryj ? Jesteś chory ?
- Nie wiem. Padam na
ryj z 3 powodów. 1. Pierwszy raz tu jesteśmy, drugi, w Warszawie mieszka, 1,7
miliona ludzi a 10 tysięcy z tego to Directioners, trzeci niby 10 tyś, a gardła
mają jak co najmniej 50 tyś.
- Popieram – odparła
pozostała czwórka ?
- Która godzina ? –
spytał Louis
- Dochodzi 19:00…
- Jutro wolne ?
- Od koncertów ale
będzie wywiad… Wywiad, a potem będzie wolne…
- O Yeah !
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Normalnie jestem z was dumna. Potraficie napisac komentarze ! Wow xD. Mam nadzieję, że się podoba. Bardzo proszę, polecajcie mojego bloga na swoich, pokazujcie koleżanką. Zależy mi na tym
6 komentarzy = Nowy rozdział :)