sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 20

Po jakiejś godzinie wróciliśmy do siebie. Matty poszedł do kolegi, a my do chłopaków. Byłam z Niallem w kuchni. Odwalał brudna robotę. Chłopcom się kanapek zachciało…Gdy weszłam do ich domu, mało zawału nie dostałam. Ubrania, jedzenie i wszystko inne, leżało gdzie popadnie. No tak, to 4 chłopaków. W jednym domu. W wieku 19 – 22 lat. Nie dziwę się. Co chwilę, było jakieś bum. Ale w końcu jedno wielkie BUM. Spojrzeliśmy na siebie z Niallem i wyszliśmy z kuchni. Tych 4 debili, złamało stół !
- Kto to zrobił ? – spytałam
- Zayn – odpowiedzieli zgodnym chórem
- Jak i po co ?
- No bo siłowaliśmy się na rękę, no i Zayn ze wszystkimi wygrywał. Potem powiedział, że potrafiłby go złamać, jakby chciał. Nie wierzyliśmy mu no i się stało… - tłumaczył Harry
- Zayn ?
- To prawda. No sorry no. Nie chciałem. – powiedział patrząc w ziemię.
- No to za karę… Niall, zabierzesz mu wszystkie lusterka itp.
- Tak jest !
Gdy zobaczyłam jego minę, nie wytrzymałam. Wybuchłam śmiechem. Niall też.
- No co ?
- Rozwala mnie wasze poczucie winy
*Dzień wyjazdu, do Polski*
Obudził mnie budzik. Wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegar. 5 rano. Wyjeżdżamy. Z dołu usłyszałam jakieś hałasy. Głównie krzyki. Poszłam do łazienki. Umyta i ubrana, zeszłam na dół. Już ze schodów, słyszałam jak chłopaki, planowali sobie co będą robić między koncertami.
- Dzień dobry – powiedziałam, a ci podskoczyli – Co tam ?
- Ładnie to tak ? – spytał Niall – Na którą był ten samolot ?
- Na ósmą. Lecimy jakieś 2 godziny czyli o 11 będziemy na miejscu ?
- Jedenastej ?
- W Polsce jest godzinę w przód
- Aham.
- Koncerty, co i jak ?
- Ostatecznie w 18 miastach po 2. Łącznie 32 koncerty.(stolice województw + Toruń i Zielona Góra) Z odstępami góra 3 dni. Jakby wszystko zliczyć…Zawadzimy tam, ze 2 miesiące. Pierwszy, jeszcze dziś. Jam chcieć w góry i nad morze ! A  podczas pierwszego wolnego…
- Idziemy na mecz ! – krzyknęli chórem – Yeah !
- Polska z Irlandią żeby nie było. Lou, Zayn pamiętacie ten pierwszy wywiad dla Polski ? Lou, powiedziałeś, że mają całkiem dobrą drużynę piłkarską.
- No bo tak jest. Oglądałem jakiś tam inny jak grali chyba z San Marino, i ich bramkarz, nie wiem jak mu tam było, bardzo ładnie bronił. A jak grała Borussia Dortmund  z Realem Madryt, a w Dortmundzie jest 3 Polaków, to ten jeden z 9 sam cztery gole strzelił. A z Rosją zremisowali ! A jak grali…
- Starczy ! – krzyknęli chłopcy
- Wow, Louis. Nie wiedziałem że śledzisz ich karierę. A ten co tak ładnie broni to Szczęsny – uśmiechnęłam się – Matty !
Chłopiec zbiegł ze schodów cały w skowronkach
- Właśnie miałem tu przyjść. Co śpiewam w końcu ?
- Little Things. Zwrotki ty, ale refren chłopcy. Potem jeszcze Without you Here i Back in time. W 18 miastach po 2 razy.
- J-j-j-JEST ! Prawdziwy koncert ! No może nie do końca, ale w końcu coś większego.
- Cieszę się, że ty się cieszysz. Chłopcy, Matty, wyjawcie na TT i FB sekretnego gościa.- włączyłam laptopa.
***
Pierwszy, raz od kiedy pamiętam, na lotnisku był tak mało fanek ! Z jednej strony dziwne a z drugiej… sama nie wiem. Chłopcy, mogli spokojnie przejść, do samochodu. Pojechaliśmy do… nie wiem jak to nazwać… taka siec domków. Nasz – największy. 3 pokoje 2 łazienki plus giga salon. Bogu dzięki, menager chłopców nie mieszka z nami xD Gdy weszliśmy, ten powiedział
- Dziś macie wolne. Jutro pierwszy koncert. Potem  załatwię ma  jakieś talk-show, spotkania z fanami itp.
- Tak jest ! – krzyknęli
- To ja idę do siebie. – wyszedł
Gdy drzwi się zamknęły, oni w bekę, ja też. Paul, się cofną co wyglądało bardzo śmiesznie.
- No to może zrobimy tak. Zostaniecie, a ja pójdę bo jakieś zdrowe – zakreśliłam cudzysłów w powietrzu – jedzenie.
- Ej, ej. Czemu mamy zostać  ? – dopytywał się Malik
- No bo będzie kiepsko. Jesteście w Polsce nie całą godzinę, pierwszy raz od 3 lat.
- No i co ? Sądząc po ilości fanek na lotnisku, nie będzie aż tak źle. – wtrącił Niall – Nie Matty ?
- Num.
- To idziemy ! – zerwali się z kanapy


***
Ostatecznie wróciliśmy z: 5 paczkami Lays’ów, 2 paczkami haribo, 3 gatunkami czekolady oraz 2 wielkimi pudełkami Toffifee. Fanki były, ale nie tak „natarczywe” jak te Londyńskie czy z USA. Większość nie piszczała. Tylko podeszły i spokojnie spytały o autograf czy foto. Gładko poszło. Gdy wróciliśmy, krzyknęłam
- Kto pierwszy na kanapie !
Z jednej strony, miałam dobrze, bo byłam pierwsza, a z drugiej nie,  bo wszyscy na mnie leżeli.
- Chłopaki, co wy na to, żeby na resztę koncertów dać jeszcze jedną piosenkę ? – spytał Niall
- Żem com ? – zrobił minę WTF Louie
- To co słyszałeś – wyjął gitarę z futerału. – Myślałem już wcześniej.  Coś mi się udało na gitarze stworzyć. Tekst mniej więcej też.
- Tytuł….?
- Story of my life

- To pokaż co tam zdziałałeś

5 komentarzy:

  1. Przepraszam, że nie komentuję, ale jakoś tak schodzi ;)
    Rozdział bardzo fajny! Mam nadzieję, że szybko pojawi się te 5 komów bo ja, nie to sama wszystkie wyskrobię :3
    (za błęcy sorry, ale telefon, rozjmiesz :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach.. i teraz jak tak zerkam to rozdzial nyl by jeszcze lepszy gdyby zakonczyl sie samymi slowami 'story of my life...'
      Wtedy bylo by tak epicko... Per-fect! ;)

      Ps. I czy moglabys usunac weryfikacje obrazkowa? O wiele latwiej wpisywalo by sie komentarze c:
      Pozdrawiam i dobrej nocy bo jest 2. 30 a ja musze wstac do szkoly :p
      O jaki ja buntownik i nie spie :3 ;)

      Usuń
  2. Superr! Mój kom jest piąty,więc dawaj mi tu 21 rozdział!! <33 Pozdrawiam i weny życzę ;**

    OdpowiedzUsuń