Po jakiejś godzinie
wróciliśmy do siebie. Matty poszedł do kolegi, a my do chłopaków. Byłam z
Niallem w kuchni. Odwalał brudna robotę. Chłopcom się kanapek zachciało…Gdy
weszłam do ich domu, mało zawału nie dostałam. Ubrania, jedzenie i wszystko
inne, leżało gdzie popadnie. No tak, to 4 chłopaków. W jednym domu. W wieku 19
– 22 lat. Nie dziwę się. Co chwilę, było jakieś bum. Ale w końcu jedno wielkie
BUM. Spojrzeliśmy na siebie z Niallem i wyszliśmy z kuchni. Tych 4 debili,
złamało stół !
- Kto to zrobił ? – spytałam
- Zayn – odpowiedzieli
zgodnym chórem
- Jak i po co ?
- No bo siłowaliśmy
się na rękę, no i Zayn ze wszystkimi wygrywał. Potem powiedział, że potrafiłby
go złamać, jakby chciał. Nie wierzyliśmy mu no i się stało… - tłumaczył Harry
- Zayn ?
- To prawda. No sorry
no. Nie chciałem. – powiedział patrząc w ziemię.
- No to za karę…
Niall, zabierzesz mu wszystkie lusterka itp.
- Tak jest !
Gdy zobaczyłam jego
minę, nie wytrzymałam. Wybuchłam śmiechem. Niall też.
- No co ?
- Rozwala mnie wasze
poczucie winy
*Dzień
wyjazdu, do Polski*
Obudził mnie budzik.
Wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegar. 5 rano. Wyjeżdżamy. Z dołu usłyszałam
jakieś hałasy. Głównie krzyki. Poszłam do łazienki. Umyta i ubrana, zeszłam na
dół. Już ze schodów, słyszałam jak chłopaki, planowali sobie co będą robić
między koncertami.
- Dzień dobry –
powiedziałam, a ci podskoczyli – Co tam ?
- Ładnie to tak ? –
spytał Niall – Na którą był ten samolot ?
- Na ósmą. Lecimy
jakieś 2 godziny czyli o 11 będziemy na miejscu ?
- Jedenastej ?
- W Polsce jest
godzinę w przód
- Aham.
- Koncerty, co i jak ?
- Ostatecznie w 18
miastach po 2. Łącznie 32 koncerty.(stolice województw + Toruń i Zielona Góra)
Z odstępami góra 3 dni. Jakby wszystko zliczyć…Zawadzimy tam, ze 2 miesiące. Pierwszy,
jeszcze dziś. Jam chcieć w góry i nad morze ! A
podczas pierwszego wolnego…
- Idziemy na mecz ! –
krzyknęli chórem – Yeah !
- Polska z Irlandią
żeby nie było. Lou, Zayn pamiętacie ten pierwszy wywiad dla Polski ? Lou,
powiedziałeś, że mają całkiem dobrą drużynę piłkarską.
- No bo tak jest.
Oglądałem jakiś tam inny jak grali chyba z San Marino, i ich bramkarz, nie wiem
jak mu tam było, bardzo ładnie bronił. A jak grała Borussia Dortmund z Realem Madryt, a w Dortmundzie jest 3
Polaków, to ten jeden z 9 sam cztery gole strzelił. A z Rosją zremisowali ! A
jak grali…
- Starczy ! –
krzyknęli chłopcy
- Wow, Louis. Nie
wiedziałem że śledzisz ich karierę. A ten co tak ładnie broni to Szczęsny –
uśmiechnęłam się – Matty !
Chłopiec zbiegł ze
schodów cały w skowronkach
- Właśnie miałem tu
przyjść. Co śpiewam w końcu ?
- Little Things.
Zwrotki ty, ale refren chłopcy. Potem jeszcze Without you Here i Back in time.
W 18 miastach po 2 razy.
- J-j-j-JEST !
Prawdziwy koncert ! No może nie do końca, ale w końcu coś większego.
- Cieszę się, że ty
się cieszysz. Chłopcy, Matty, wyjawcie na TT i FB sekretnego gościa.- włączyłam
laptopa.
***
Pierwszy, raz od kiedy
pamiętam, na lotnisku był tak mało fanek ! Z jednej strony dziwne a z drugiej…
sama nie wiem. Chłopcy, mogli spokojnie przejść, do samochodu. Pojechaliśmy do…
nie wiem jak to nazwać… taka siec domków. Nasz – największy. 3 pokoje 2
łazienki plus giga salon. Bogu dzięki, menager chłopców nie mieszka z nami xD
Gdy weszliśmy, ten powiedział
- Dziś macie wolne.
Jutro pierwszy koncert. Potem załatwię
ma jakieś talk-show, spotkania z fanami
itp.
- Tak jest ! –
krzyknęli
- To ja idę do siebie.
– wyszedł
Gdy drzwi się
zamknęły, oni w bekę, ja też. Paul, się cofną co wyglądało bardzo śmiesznie.
- No to może zrobimy
tak. Zostaniecie, a ja pójdę bo jakieś zdrowe – zakreśliłam cudzysłów w
powietrzu – jedzenie.
- Ej, ej. Czemu mamy
zostać ? – dopytywał się Malik
- No bo będzie
kiepsko. Jesteście w Polsce nie całą godzinę, pierwszy raz od 3 lat.
- No i co ? Sądząc po
ilości fanek na lotnisku, nie będzie aż tak źle. – wtrącił Niall – Nie Matty ?
- Num.
- To idziemy ! –
zerwali się z kanapy
***
Ostatecznie wróciliśmy
z: 5 paczkami Lays’ów, 2 paczkami haribo, 3 gatunkami czekolady oraz 2 wielkimi
pudełkami Toffifee. Fanki były, ale nie tak „natarczywe” jak te Londyńskie czy
z USA. Większość nie piszczała. Tylko podeszły i spokojnie spytały o autograf
czy foto. Gładko poszło. Gdy wróciliśmy, krzyknęłam
- Kto pierwszy na kanapie
!
Z jednej strony,
miałam dobrze, bo byłam pierwsza, a z drugiej nie, bo wszyscy na mnie leżeli.
- Chłopaki, co wy na
to, żeby na resztę koncertów dać jeszcze jedną piosenkę ? – spytał Niall
- Żem com ? – zrobił
minę WTF Louie
- To co słyszałeś –
wyjął gitarę z futerału. – Myślałem już wcześniej. Coś mi się udało na gitarze stworzyć. Tekst
mniej więcej też.
- Tytuł….?
- Story of my life
- To pokaż co tam
zdziałałeś
Super!
OdpowiedzUsuńDawaj next'a .!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentuję, ale jakoś tak schodzi ;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny! Mam nadzieję, że szybko pojawi się te 5 komów bo ja, nie to sama wszystkie wyskrobię :3
(za błęcy sorry, ale telefon, rozjmiesz :) )
Ach.. i teraz jak tak zerkam to rozdzial nyl by jeszcze lepszy gdyby zakonczyl sie samymi slowami 'story of my life...'
UsuńWtedy bylo by tak epicko... Per-fect! ;)
Ps. I czy moglabys usunac weryfikacje obrazkowa? O wiele latwiej wpisywalo by sie komentarze c:
Pozdrawiam i dobrej nocy bo jest 2. 30 a ja musze wstac do szkoly :p
O jaki ja buntownik i nie spie :3 ;)
Superr! Mój kom jest piąty,więc dawaj mi tu 21 rozdział!! <33 Pozdrawiam i weny życzę ;**
OdpowiedzUsuń