środa, 24 lipca 2013

Rozdział Czwarty

*Tydzień później. Urodziny Ashley*
Była 9:30. Stałam właśnie  w kuchni i robiłam śniadanie. Niall mi pomagał, a ja co chwilę, musiałam go upominać, żeby zostawił truskawki. Gdy skończyłam z naleśnikami, poszłam obudzić Ashley. Niall w między czasie miał, nakryć do stołu. Cicho weszłam do pokoju, i do jej odtwarzacza CD włożyłam jej prezent, płytę Take me Home, z podpisami 1D. Zgłośniłam i rozległy się pierwsze słowa piosenki.
- Wstawaj ! Ashley ! To twój dzień ! – krzyknęłam do siostry – Tylko, raz kończy się 16 lat !
- Daj spać ! – powiedziała i nakryła głowę poduszką. Nie pozostało mi nic, jak zabrać jej kołdrę. – Oddaj !
- A zobacz, co mam na prezent ! – powiedziałam i pokazałam pudełko od płyty. Od razu wstała
- Lucy ! Dzięki, dzięki , dzięki !
- Nie dziękuj mi, tylko zobacz co jest w środku. - W środku natomiast, były życzenia od One Direction.
- Boże ! Lucy… Jesteś najlepszą siostrą, na świecie !
- A to jeszcze nie koniec, prezentów. – powiedziałam – Idziemy na śniadanie ! – Krzyknęłam i przerzuciłam ją sobie, przez ramię
- Puść mnie ! Umiem chodzić !
- Trudno.
Shely, w mgnieniu oka pochłonęła niemal tyle naleśników co Niall. Gdzie oni to mieszczą ? ja po 3 jestem zapchana, a oni zjedli z 6 ! Chore, ale Okey. Po chwili, rozległ się dzwonek do drzwi.
- Idzie drugi prezent – powiedziałam
- Właściwie to 4 plus coś jeszcze  - uśmiechnął się Niall, a ja otworzyłam drzwi. Kazałam im się nie odzywać, i uciekać do salonu.
- Kto to ? – zapytała solenizantka.
- Tajemnica – powiedziałam i zawiązałam jej oczy.  – poprowadzę cię – wyprowadziła ja do ogrodu i posadziłam na huśtawce. W między czasie, Niall przyprowadził chłopaków. Zaczęli śpiewać i grać Last Frist Kiss, a ja odwiązałam jej oczy. Jej oczom ukazali się Lou, Zayn, Liam, Niall oraz Hazza siedzący w naszym ogrodzie i grających, dla niej. Gdy skończyli, ja krzyknęłam:
- Pora, na resztę prezentów ! – puściłam oko do chłopaków i włączyłam Rock Me. W między czasie Ash, dostała resztę prezentów, m. in. Gigantycznego misia od Lou , nowy telefon od Hazzy(O.o),  oraz jej największe marzenie. Gitarę, ode mnie, Nialla i Zayna
- Wszystkim wam dziękuję ! – powiedziała i przytuliła, każdego.
- A teraz porywam Lucy i Shely ! – krzyknął Niall i wskazał reszcie „żeby już sobie poszła”, ci zaśmiali się i wyszli.
- Gdzie nas porywasz ? – zapytałam, choć znałam odpowiedź
- Na lody, plaże,  i do stadniny, pojeździć konno.
- Super ! To ja lecę się przebrać ( Nie była w piżamie, po śniadaniu się ubrała xd) – krzyknęła Shely
- A my w końcu mamy czas dla siebie – powiedział Niall i pocałował mnie namiętnie. Staliśmy tak długo. Jak dla, mnie to mogło się nie kończyć.
- Nie chce przeszkadzać, gołąbeczki ale chyba już czas iść – powiedziała Ashley
- Już, już – powiedziałam i poszliśmy do auta.
Postanowiliśmy, że najpierw, pójdziemy na lody, potem do stadniny.  Pojeździmy trochę, a potem także konno pojedziemy na plaże. Bogu dzięki, każdy z nas dobrze jeździ. Na lodach była kupa śmiechu. Gdy byliśmy już w stadninie i mieliśmy wybrać konie, nikt nie wiedział jakiego. Postanowiliśmy, że będą to fryzyjczyki. Po dłuuugim namyśle ja wybrałam klacz, Black Moon:

Niall, ogiera o pięknym imieniu Sir Morte, które mnie trochę przeraziło bo oznacza, Sir śmierć:


Zadziwił mnie, długością grzywy i ogona. Oraz gracją ruchów. Ash, wybierała najdłużej. Nie mogła zdecydować się pomiędzy dwoma końmi, Dark Quuen, a Rose Prince ‘m. W końcu wybrała Dark Quuen. Klacz… Była zniewalająca. Nie dość, że championka zawodów, to przepiękna, mądra i zwinna. Tak wyglądało to cudo:

Gdy każdy już miał konia, ustaliśmy,  jedziemy tam, gdzie chce Niall. Kłusem ruszyliśmy za blondynem, i po jakiś 15 minutach byliśmy na gigantycznej łące.
- Co wy na mały tor przeszkód ? – zapytał Niall
- Mi pasuje – powiedziała Ashley a ja kiwnęłam głową.
Z kilku pni, leżących na łące, ułożyliśmy mały tor. Każdy musiał przejechać cały i wrócić. Koń nie mógł się zatrzymać. Jak tak, to przegrałeś. Na pierwszy ogień szedł Niall. Stanął na starcie, coś szepnął do konia, a ja krzyknęłam start i zaczęłam mierzyć czas. Szło mu super. Koń trochę, bał się prze skoczyć przez nawet szeroki strumyk, ale  w końcu mu się udało.
- dwie minuty i 45 sekund – powiedziałam – Teraz ja.
Jak na początek, szło mi super. Nawet strumyk, zostawiłam za sobą bez problemu, Problem nastał przy potrójnej przeszkodzie. Ale jakoś mi się udało.
- Ile ?
- 2:47
- Nie no ! Kurde ! 2 sekundy !  - zaśmiałam się – Lecisz Ashley !
Ashley, jeździ z nas najlepiej. Uczyła się nawet. Tor pokonała, w mniej niż dwie minuty ! Zatkało nas.
- No i co ? Szczena opadła ? – zapytał i przytuliła konia – Kurde, przywiązałam się do niej.
- Ścigamy się ! Do plaży ! Gotowi, do biegu, start ! – krzyknął Niall i ruszyliśmy.
To jest piękne ! Pędzić na koniu, czuć wiatr we włosach. Raj ! (…) Prowadził Niall. Byliśmy przy wąskiej rzeczce. Jak Niall, ją super przeskoczył. U mnie nie obyło się bez wylądowania w wodzie. Byłam mokra i wszyscy się śmiali. Gdy dotarliśmy, do kolejnej, płytszej, ale szerszej rzeki. Niall powiedział :
- No to jedziemy przez wodę ! Będzie super !
- Ja mam dość wody na dziś ! – krzyknęłam – Mam focha ! – udałam obrażoną.
- No nie fochaj, się fochu i dawaj do wody bo Cię zwalę ! – „pogroził” Mi Niall.
- Dopsze, Ale chcę buzi na przeproszenie.  – Niall wywrócił oczami i mnie pocałował.
- To wy sobie stójcie, a ja jadę na plażę – powiedziała Ashley i wskoczyła do wody. Galopem, pokonała rzekę i puściła się biegiem. My też. (…) Na plaży była beka. Ashley spotkała koleżankę i miałam ją z głowy. W końcu sam na sam. Weszliśmy do wody i sięgała ona nam, gdzieś trochę niżej karku. Poczułam jak Niall mnie obejmuję i zaczęła się interakcja z Simsów „ Obściskuj się” xD. To mogło trwać wiecznie. Było… Bosko.
Spędziliśmy na plaży jakieś dwie godziny. Potem wróciliśmy odprowadzić konie. Ashley nie chciała wracać. Na serio zakochała się w Dark Quuen.  Siłą zaciągnęliśmy ją do samochodu. Gdy wróciliśmy, mama była już w domu. Opowiedzieliśmy jej jak było. Shely poszła do siebie. Była 16:00. Ja przebrałam się w inne ciuchy i padłam na łóżko, czyli na Nialla, bo ten już tam leżał. Pocałował mnie.
- O czym myślisz ? – zapytał nagle.
- O tym, czemu Ash, tak długo nie spotkała się ze swoim chłopakiem, Rossem.
- Nie wiem. – powiedział a ja usłyszałam jak Ashley woła do mamy „ Mamo, mogę na chwilę wyjść przed dom ?!”
- O wilku mowa – uśmiechnęłam się, i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna. Ross tam stał i na nią czekał.
- Miłość rośnie, w Okół nas  - zanuciłam. – Ale bym sobie króla lwa obejrzała !
- To sobie obejrzymy, jak przestaniesz się bawić, W detektywa
- Cicho siedź ! Gadają i… czekaj, czekaj… On ją… On ją…
- Pocałował ?
- Tak ! W końcu ! Wiedziałam ! Tak ślicznie razem wyglą… Kurde ! Zauważyła mnie…
- Słaby z ciebie detektyw – powiedział i pociągnął mnie na łóżko – Jak ten cały Ross wygląda ?
- Czekaj – powiedziałam i sięgnęłam po telefon – Gdzieś mam jego zdjęcie, od Ashley. O mam !

- Coś w waszej, rodzinie macie fazy na blondynów… - powiedział i zaczął całować. Potem znalazł się nade mną, później wiadomo co się stało.
- Ciszej tam ! – krzyknęła Ashley, i chyba siedziała z Rossem w pokoju… A Kit w to ! – Nie jesteście tu sami !
- To oglądamy tego króla lwa ? – zapytałam
- Dobra. Którą część ?
- Pierwsza i Drugą.
- Ok.
Jak zawsze, lałam się na tekstach Pumby i Tymona, ryczałam, gdy Mufasa zginął i gdy wygnali Kovu. Gdy piosenka „ Miłość Drogę zna” Się skończyła, już przysypiałam. Na szczęście, do mojego ulubionego momentu gdy, Nala, Simba, Kiara i Kovu ryczeli, dożyłam. Potem poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Gdy ja wyszłam, poszedł Niall. Gdy wrócił jak zawsze, położył się do łóżka i zaczął mi zadawać pytania:
- Do jakiego kraju, najbardziej chciałabyś pojechać ?
- Do Hiszpanii.
- Chciałbyś mieć jakieś zwierzę ?
- Tak, kota. Ashley też.
- Jakiejś konkretnej rasy ?
- Savannah. Są śliczne. Najbardziej chciałabym „świeżą” krzyżówkę. Młode, kota i serwala. ( Dla tych którzy nie znają tej rasy, polecam wizytę u cioci Wikipedii)

Nie wiem jaki był cel tego pytania, ale cóż. Po jakimś czasie zasnęłam

1 komentarz: