*Tydzień później. Urodziny Ashley*
Była 9:30. Stałam właśnie w kuchni i robiłam śniadanie. Niall mi
pomagał, a ja co chwilę, musiałam go upominać, żeby zostawił truskawki. Gdy
skończyłam z naleśnikami, poszłam obudzić Ashley. Niall w między czasie miał,
nakryć do stołu. Cicho weszłam do pokoju, i do jej odtwarzacza CD włożyłam jej
prezent, płytę Take me Home, z podpisami 1D. Zgłośniłam i rozległy się pierwsze
słowa piosenki.
- Wstawaj ! Ashley ! To twój dzień ! –
krzyknęłam do siostry – Tylko, raz kończy się 16 lat !
- Daj spać ! – powiedziała i nakryła
głowę poduszką. Nie pozostało mi nic, jak zabrać jej kołdrę. – Oddaj !
- A zobacz, co mam na prezent ! –
powiedziałam i pokazałam pudełko od płyty. Od razu wstała
- Lucy ! Dzięki, dzięki , dzięki !
- Nie dziękuj mi, tylko zobacz co jest w
środku. - W środku natomiast, były życzenia od One Direction.
- Boże ! Lucy… Jesteś najlepszą siostrą,
na świecie !
- A to jeszcze nie koniec, prezentów. –
powiedziałam – Idziemy na śniadanie ! – Krzyknęłam i przerzuciłam ją sobie,
przez ramię
- Puść mnie ! Umiem chodzić !
- Trudno.
Shely, w mgnieniu oka pochłonęła niemal
tyle naleśników co Niall. Gdzie oni to mieszczą ? ja po 3 jestem zapchana, a
oni zjedli z 6 ! Chore, ale Okey. Po chwili, rozległ się dzwonek do drzwi.
- Idzie drugi prezent – powiedziałam
- Właściwie to 4 plus coś jeszcze - uśmiechnął się Niall, a ja otworzyłam
drzwi. Kazałam im się nie odzywać, i uciekać do salonu.
- Kto to ? – zapytała solenizantka.
- Tajemnica – powiedziałam i zawiązałam
jej oczy. – poprowadzę cię –
wyprowadziła ja do ogrodu i posadziłam na huśtawce. W między czasie, Niall
przyprowadził chłopaków. Zaczęli śpiewać i grać Last Frist Kiss, a ja
odwiązałam jej oczy. Jej oczom ukazali się Lou, Zayn, Liam, Niall oraz Hazza
siedzący w naszym ogrodzie i grających, dla niej. Gdy skończyli, ja krzyknęłam:
- Pora, na resztę prezentów ! – puściłam
oko do chłopaków i włączyłam Rock Me. W między czasie Ash, dostała resztę
prezentów, m. in. Gigantycznego misia od Lou , nowy telefon od Hazzy(O.o), oraz jej największe marzenie. Gitarę, ode
mnie, Nialla i Zayna
- Wszystkim wam dziękuję ! – powiedziała
i przytuliła, każdego.
- A teraz porywam Lucy i Shely ! –
krzyknął Niall i wskazał reszcie „żeby już sobie poszła”, ci zaśmiali się i
wyszli.
- Gdzie nas porywasz ? – zapytałam, choć
znałam odpowiedź
- Na lody, plaże, i do stadniny, pojeździć konno.
- Super ! To ja lecę się przebrać ( Nie
była w piżamie, po śniadaniu się ubrała xd) – krzyknęła Shely
- A my w końcu mamy czas dla siebie –
powiedział Niall i pocałował mnie namiętnie. Staliśmy tak długo. Jak dla, mnie
to mogło się nie kończyć.
- Nie chce przeszkadzać, gołąbeczki ale
chyba już czas iść – powiedziała Ashley
- Już,
już – powiedziałam i poszliśmy do auta.
Postanowiliśmy, że najpierw, pójdziemy
na lody, potem do stadniny. Pojeździmy
trochę, a potem także konno pojedziemy na plaże. Bogu dzięki, każdy z nas
dobrze jeździ. Na lodach była kupa śmiechu. Gdy byliśmy już w stadninie i
mieliśmy wybrać konie, nikt nie wiedział jakiego. Postanowiliśmy, że będą to
fryzyjczyki. Po dłuuugim namyśle ja wybrałam klacz, Black Moon:
Niall, ogiera o pięknym imieniu Sir
Morte, które mnie trochę przeraziło bo oznacza, Sir śmierć:
Zadziwił mnie, długością grzywy i ogona.
Oraz gracją ruchów. Ash, wybierała najdłużej. Nie mogła zdecydować się pomiędzy
dwoma końmi, Dark Quuen, a Rose Prince ‘m. W końcu wybrała Dark Quuen. Klacz…
Była zniewalająca. Nie dość, że championka zawodów, to przepiękna, mądra i
zwinna. Tak wyglądało to cudo:
Gdy każdy już miał konia, ustaliśmy, jedziemy tam, gdzie chce Niall. Kłusem
ruszyliśmy za blondynem, i po jakiś 15 minutach byliśmy na gigantycznej łące.
- Co wy na mały tor przeszkód ? –
zapytał Niall
- Mi pasuje – powiedziała Ashley a ja
kiwnęłam głową.
Z kilku pni, leżących na łące,
ułożyliśmy mały tor. Każdy musiał przejechać cały i wrócić. Koń nie mógł się
zatrzymać. Jak tak, to przegrałeś. Na pierwszy ogień szedł Niall. Stanął na
starcie, coś szepnął do konia, a ja krzyknęłam start i zaczęłam mierzyć czas.
Szło mu super. Koń trochę, bał się prze skoczyć przez nawet szeroki strumyk,
ale w końcu mu się udało.
- dwie minuty i 45 sekund – powiedziałam
– Teraz ja.
Jak na początek, szło mi super. Nawet
strumyk, zostawiłam za sobą bez problemu, Problem nastał przy potrójnej przeszkodzie.
Ale jakoś mi się udało.
- Ile ?
- 2:47
- Nie no ! Kurde ! 2 sekundy ! - zaśmiałam się – Lecisz Ashley !
Ashley, jeździ z nas najlepiej. Uczyła
się nawet. Tor pokonała, w mniej niż dwie minuty ! Zatkało nas.
- No i co ? Szczena opadła ? – zapytał i
przytuliła konia – Kurde, przywiązałam się do niej.
- Ścigamy się ! Do plaży ! Gotowi, do biegu,
start ! – krzyknął Niall i ruszyliśmy.
To jest piękne ! Pędzić na koniu, czuć
wiatr we włosach. Raj ! (…) Prowadził Niall. Byliśmy przy wąskiej rzeczce. Jak
Niall, ją super przeskoczył. U mnie nie obyło się bez wylądowania w wodzie.
Byłam mokra i wszyscy się śmiali. Gdy dotarliśmy, do kolejnej, płytszej, ale
szerszej rzeki. Niall powiedział :
- No to jedziemy przez wodę ! Będzie
super !
- Ja mam dość wody na dziś ! –
krzyknęłam – Mam focha ! – udałam obrażoną.
- No nie fochaj, się fochu i dawaj do wody
bo Cię zwalę ! – „pogroził” Mi Niall.
- Dopsze, Ale chcę buzi na
przeproszenie. – Niall wywrócił oczami i
mnie pocałował.
- To wy sobie stójcie, a ja jadę na
plażę – powiedziała Ashley i wskoczyła do wody. Galopem, pokonała rzekę i
puściła się biegiem. My też. (…) Na plaży była beka. Ashley spotkała koleżankę
i miałam ją z głowy. W końcu sam na sam. Weszliśmy do wody i sięgała ona nam,
gdzieś trochę niżej karku. Poczułam jak Niall mnie obejmuję i zaczęła się
interakcja z Simsów „ Obściskuj się” xD. To mogło trwać wiecznie. Było… Bosko.
Spędziliśmy na plaży jakieś dwie
godziny. Potem wróciliśmy odprowadzić konie. Ashley nie chciała wracać. Na
serio zakochała się w Dark Quuen. Siłą
zaciągnęliśmy ją do samochodu. Gdy wróciliśmy, mama była już w domu. Opowiedzieliśmy
jej jak było. Shely poszła do siebie. Była 16:00. Ja przebrałam się w inne
ciuchy i padłam na łóżko, czyli na Nialla, bo ten już tam leżał. Pocałował
mnie.
- O czym myślisz ? – zapytał nagle.
-
O tym, czemu Ash, tak długo nie spotkała się ze swoim chłopakiem, Rossem.
-
Nie wiem. – powiedział a ja usłyszałam jak Ashley woła do mamy „ Mamo, mogę na
chwilę wyjść przed dom ?!”
- O wilku mowa – uśmiechnęłam się, i
wstałam z łóżka. Podeszłam do okna. Ross tam stał i na nią czekał.
- Miłość rośnie, w Okół nas - zanuciłam. – Ale bym sobie króla lwa
obejrzała !
- To sobie obejrzymy, jak przestaniesz
się bawić, W detektywa
- Cicho siedź ! Gadają i… czekaj,
czekaj… On ją… On ją…
- Pocałował ?
- Tak ! W końcu ! Wiedziałam ! Tak
ślicznie razem wyglą… Kurde ! Zauważyła mnie…
-
Słaby z ciebie detektyw – powiedział i pociągnął mnie na łóżko – Jak ten cały
Ross wygląda ?
-
Czekaj – powiedziałam i sięgnęłam po telefon – Gdzieś mam jego zdjęcie, od
Ashley. O mam !
-
Coś w waszej, rodzinie macie fazy na blondynów… - powiedział i zaczął całować.
Potem znalazł się nade mną, później wiadomo co się stało.
-
Ciszej tam ! – krzyknęła Ashley, i chyba siedziała z Rossem w pokoju… A Kit w
to ! – Nie jesteście tu sami !
-
To oglądamy tego króla lwa ? – zapytałam
-
Dobra. Którą część ?
-
Pierwsza i Drugą.
-
Ok.
Jak
zawsze, lałam się na tekstach Pumby i Tymona, ryczałam, gdy Mufasa zginął i gdy
wygnali Kovu. Gdy piosenka „ Miłość Drogę zna” Się skończyła, już przysypiałam.
Na szczęście, do mojego ulubionego momentu gdy, Nala, Simba, Kiara i Kovu
ryczeli, dożyłam. Potem poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Gdy ja wyszłam,
poszedł Niall. Gdy wrócił jak zawsze, położył się do łóżka i zaczął mi zadawać
pytania:
-
Do jakiego kraju, najbardziej chciałabyś pojechać ?
-
Do Hiszpanii.
-
Chciałbyś mieć jakieś zwierzę ?
-
Tak, kota. Ashley też.
-
Jakiejś konkretnej rasy ?
-
Savannah. Są śliczne. Najbardziej chciałabym „świeżą” krzyżówkę. Młode, kota i
serwala. ( Dla tych którzy nie znają tej rasy, polecam wizytę u cioci
Wikipedii)
Nie
wiem jaki był cel tego pytania, ale cóż. Po jakimś czasie zasnęłam
To jest ekstra. Kiedy następny?
OdpowiedzUsuń~Pozdrawiam.