czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział Jednasty

Gdy Niall i Ashley wrócili, trochę pogadaliśmy i ruszyliśmy do parku. Matty spotkał jakiegoś kolegę. Shely została z nami.
- Ja to, znam wszystkie swoje ulubione gwiazdy – zaśmiała się – No, oprócz Eminema, ale nim, to już się mniej interesuje.
- Ja mam rodzinę i się cieszę – zaśmiał się Niall. W tym momencie, przybiegł Matty.
- Chodźcie szybko !
- Co jest ?!
- Dwa, psy walczyły. Jeden, ten co zaczął, gdzieś pobiegł i się zaplątał w siatkę, a ten drugi, poszkodowany leży pod krzakiem.
- Ashley, zostań pójdziemy.
Pobiegliśmy do tego psa. Był śliczny. Przypominał Rohodesiana Ridgebacka, ale był mniejszy, nie miał pręgi i miał białą klatkę piersiową w przodu. Na udzie, miał głęboką ranę. Tak jeszcze kilka zadrapań.
Ten drugi, wyglądał mi na mieszankę Amstaffa. Miał wściekliznę. Było widać. Podeszłam do rannego.
- Niall, masz cos na czym byłby go można przenieść ?
- W samochodzie… Przyniosę. – poleciał i wrócił do dwóch minutach – Po ci to ?
- Jak to ? Musimy go stąd wziąć. Pomóż mi go przenieść – przesunęliśmy go. Nie szarpał się.- Matty, przenieśmy go do samochodu.
- Okey.
- Niall zadzwoń do straży miejskiej, żeby zabrali drugiego.
- Już się robi.
Przenieśliśmy, rannego do samochodu. Był młody. Trzeba go zabrać do weterynarza.
- Matty, podaj apteczkę. Chociaż to odkażę.
- Już się robi. – powiedział i podał pudełko.
Na szczęście było w nim wszystko co mi potrzebne.
- Przytrzymaj mu łeb. Może się szarpać. – wzięłam się do roboty.
Ranę przemyłam i zabezpieczyłam. Skaleczenia, przemyłam i posmarowałam maścią, na takie typu rzeczy. Straż miejska już zajmowała się psem. Widziałam jak wciągali go do samochodu. Szczerzył się i szarpał. Gdy oni poszli, przyszedł Niall i Ashley, pojechaliśmy do lecznicy. Okazało się, że pies miał jeszcze pogruchotaną  łapę. Był młody, miał dwa lata. Weterynarz zrobił co mógł: założył gips, zabezpieczył ranę. Ten drugi pies też tu był.
- Teraz psu, przydałaby się opieka. Najlepiej by było, gdyby państwo wieli go do siebie.
- Proszę ! – odezwał się Matty.
- No dobrze – powiedział Niall
- Pies był bezdomny ? – zapytałam
- Nie znalazłem nic typu chip, czy coś innego. A to jaki był  chudy, to tylko, to potwierdza.
- A mógłby pan, nas informować, o tym drugim psie ?
- Oczywiście. Do widzenia.
- Do widzenia – pożegnaliśmy się i razem z psem, wyszliśmy.
Ten dzień zleciał bez większych zmian. Jak wróciliśmy trochę po tym, zaczęło padać. Lało, i nie chciało przestać. Była 18:28. Siedziałam na kanapie i skakałam po kanałach. Nagle usłyszałam swój dzwonek – Never To young. Poderwałam się z siedzenia i podreptałam do telefonu
- Halo ?
- Dobry wieczór – usłyszałam głos znanego weterynarza – Pani Lucy Smith ?
- Tak, to ja.
- Mam wieści, w sprawie drugiego psa.
- Tak ?
- Zrobiliśmy mu kilka badań i testów. Miał wściekliznę. Okazało się, że wcześniej zaatakował jeszcze kilka innych psów, około 5 łącznie z państwa Był agresywny i wybuchowy. Musieliśmy go uśpić
- Ach tak. Dziękuję. Do widzenia
- A, proszę pani ?
- Tak ?
- Czy ten pies zostanie z wami, czy mam mu szukać domu ?
- Mogę zadzwonić do pana rano ? Muszę się zastanowić. I zapytać kilka osób.
- Dobrze. Do widzenia – odpowiedziała i rozłączyłam się.
Podeszłam do legowiska psa. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Było widać, w tych jego ślepiach wyrazy wdzięczności. Nie… Zostanie z nami.
- Niall ?
- Hmmm ? – blondyn wytknął głowę, zza ściany kuchni.
- pozwól na chwilę.
- O co chodzi ?
- Czy ten pies może zostać z  nami ? Nie miałbym serca go znowu oddać.
- Nie ma sprawy. – pocałował mnie.
- Wolisz, jechać do sklepu, po karmę, czy pokryć mu na razie, jakąś kiełbasę ?
- Kiełbasa, jest zbyt cenna, jadę do sklepu. – powiedział i założył bluzę – A tak na marginesie, co z tym drugim psem ?
- Uspali go. By za agresywny.
- Aha. – odpowiedział i wyszedł.
- Matty ! – krzyknęłam
- Co ? – zapytał stojąc na schodach
- Nie mówi, się co tylko słucham. Ten pies zostaje znamy, na zawsze.
- CO ?! Dzięki, dzięki, dzięki ! Zawsze takiego chciałem. Mogę go nazwać ?
- Jasne.
- Axel czy Aroy ?
- Aroy ładniejsze.
- Czyli to będzie Aroy, tylko musi się przyzwyczaić. Gdzie Niall ?
- Wysłałam go do sklepu, żeby kupił karmę.
- Aha. Lubisz, gry komputerowe ?
- Zależy jakie. Nawet lubię.
- Typu Wiedźmin ?
- Ej ! Skąd ty znasz takie gry ? Nie mów, ze grałeś.
- Nie… Z Internetu.
- Już się bałam. Może wolisz jakiś film ?
- też dobre. Disney ? Dream Works ?
- Spoko. Wybierz coś a ja popcorn zrobię. Co ty na to ?
- Jasne.
- Co do picia ?
- Obojętnie.
- Poczekamy tylko na Nialla.
Poszłam do kuchni. Wyjęłam opakowanie z szafki, zdjęłam folie i włożyłam do mikrofalówki. Ustawiłam na 5 minut i nalałam picie. W Między czasie przyszedł Niall. Usłyszałam dzwięk, kończący grzanie. Wsypałam zawartości torebki do miski. Niall wziął szklanki i udaliśmy się do salonu. Matty wybrał :Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka” ( xD). Przysunęłam rolety, żeby było lepiej widać i zaczęliśmy oglądać.
(…)Gdy skończyliśmy oglądać film, była już 23:17. Matty zasnął na kanapie. Szturchnęłam Nialla
- Zaniesiesz go do łóżka ?
- Jasne.
Niall zabrał Mattiego, ja ogarnęłam i poszłam do góry. Umyłam się, przebrałam i padłam na łóżko. Niall przyszedł chwilę po tym. Położyłam się na boku i postarałam zasnąć. Niall położył się obok i usłyszałam jak szepcze mi do ucha
- Kocham cię. – powiedział i pocałował mnie w policzek.


3 komentarze:

  1. Super rozdział <3
    Dobrze, ze zatrzymali tego psa :)
    Czekam na next ; D
    Zapraszam do siebie ( :
    http://xiwanttobelovedbyyou.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super rozdziłał. Kocham ten blog ! ♥ Napisz jeszcze więcej ! Pliis

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, tak się cieszę że zatrzymali tego psa. : ) Czekam na next.
    ~Claudia.

    OdpowiedzUsuń